Pojana Mikuli (rum. Poiana Micului) – to wieś w gminie Mănăstirea Humorului, jedna z trzech na Bukowinie rumuńskiej zamieszkała zwarcie przez tak zwanych górali czadeckich. Według spisu powszechnego z 2011 r. liczy 954 mieszkańców narodowości polskiej i rumuńskiej.
Górale czadeccy od XVI w. do połowy wieku XX zatoczyli wielkie migracyjne „kolisko” – jak pisał badacz ich dziejów Marian Gotkiewicz. Ich wędrówka, w tym mieszkańców Pojany Mikuli, rozpoczęła się, kiedy jako zbiegowie pańszczyźniani ze Śląska i Małopolski dotarli w okolice Czadcy, a następnie na przełomie XVIII i XIX w. wyruszyli „za chlebem” na austriacką Bukowinę, docierając w 1803 r. do Czerniowiec i okolic. Jedną z wsi, w której się wówczas osiedlili była Stara Huta. W 1842 r. 40 góralskich rodzin, właśnie ze Starej Huty, założyło wraz z pochodzącymi z ziem czeskich Niemcami nową wieś – Pojanę Mikuli. Od 1834 r. istniał już Nowy Sołoniec, założony przez górali z Hliboki, a od 1835 r. Plesza – założona przez górali z Kaliczanki, Starej Huty i Tereblecza.
Nie wiadomo, kto pierwszy zasiedlił Pojanę – Polacy czy Niemcy, gdyż brakuje na ten temat dokumentów. W 1838 r. urzędnicy zlustrowali teren przeznaczony do zasiedlenia. Za rok założenia wsi przyjmuje się 1842, ponieważ została wówczas wydana decyzja administracyjna odnośnie podziału pojańskich gruntów z wyszczególnieniem części niemieckiej i części polskiej. Niemcy osiedli w górnej części wsi, nazywając ją Buchenhain, Polacy natomiast w dolnej.
Ponieważ zarówno Polacy, jak ich niemieccy sąsiedzi byli wyznania rzymskokatolickiego, zbudowali wspólnie niewielki, najpierw drewniany kościółek, w którym msze odprawiali misjonarze z Gura Humorului. W 1876 r. w Pojanie rozpoczął posługę ks. Józef Muszyński ze Lwowa. Po powstaniu pojańskiej parafii, został jej proboszczem. W 1887 r. z inicjatywy kolejnego proboszcza, ks. Andrzeja Zolesa, mieszkańcy rozpoczęli budowę nowego, murowanego kościoła. Stanął on w 1893 r. pośrodku wsi, w miejscu, gdzie łączyła się część polska i niemiecka. Msze odprawiano w obu językach, kazania głoszono na przemian – raz po polsku, raz po niemiecku, śpiewano zaś do połowy mszy po polsku, a następnie po niemiecku. Ks. Zoles był proboszczem w Pojanie w latach 1887-1907, po nim do roku 1914 parafią administrował ks. Adolf Bazal. W czasie I wojny światowej wrócił do Pojany na krótko ks. Muszyński. W międzywojniu w Pojanie kolejno posługiwali: ks. Józef Grabicz, ks. Josef Bernhard Handl, ks. Henryk Wochowski, ks. Franciszek Wołoszczuk, ks. Filip Bibrzycki, ks. Eugen Breabanu i ks. Kurt Bensch – był on proboszczem do 1940 r., czyli do momentu opuszczenia wsi przez Niemców, którzy wyjechali na wezwanie władz niemieckich na Śląsk i Żywiecczyznę.
Od roku 1856 istniała w Pojanie szkoła dla dzieci polskich i niemieckich. Jednak dopiero w 1883 r., kiedy to nauczycielem został wykształcony w Czerniowcach Józef Grabowski, rozpoczęła działalność prawdziwa polska szkoła. Dzięki jego staraniom w 1892 r. w dolnej części wsi powstała oddzielna czteroklasowa szkoła, ucząca w języku polskim. Grabowski, jego żona Michalina i synowie dokonali w Pojanie bardzo wiele, nie tylko dla szkolnictwa. Założyli oni przy szkole przykładowe gospodarstwo rolne, sprowadzili drzewa owocowe czy też nową rasę bydła. Cieszyli się wielkim szacunkiem mieszkańców. Życie polonijne rozwijało się, czego dowodem było także wybudowanie Domu Polskiego w 1911 r. na gruntach podarowanych przez gospodarza Michała Muniaka.
Trudne warunki i przeludnienie spowodowały jednak, że niektórzy mieszkańcy góralskich wsi wybierali dalsze migracje. Pod koniec XIX w. kilka pojańskich rodzin, wraz z sołonczanami i pojańskimi Niemcami wyjechało do Brazylii. Inne polskie rodziny z Nowego Sołońca, Pojany i Pleszy emigrowały także do Bośni. W latach 1923-1924 około 3 tys. Polaków, także z Bośni, wyjechało do Brazylii.
Mieszkańcy Pojany, jak i górale z Sołońca i Pleszy żyli głównie z pracy w lesie, uprawy roli i hodowli bydła. „Pojana Mikuli wyspecjalizowała się w wyrobie drzew rezonansowych, tzw. przez nich klawiatur (…). Także ich zajęciem była hodowla bydła rasowego, zwłaszcza w Pojanie Mikuli (…)” – jak można przeczytać w kronice Nowego Sołońca.
I wojna światowa przyniosła spore zmiany. Mężczyźni zostali powołani do austriackiego wojska. Podczas odwrotu armii rosyjskiej w 1917 r. walki toczyły się także w okolicach Pojany Mikuli. Austriacy ewakuowali wówczas mieszkańców. Dolna, polska część wsi została zniszczona. Niemiecką, wraz z kościołem, los ten szczęśliwie ominął.
Po zakończeniu wojny mieszkający na Bukowinie południowej Polacy, w tym ci z Pojany Mikuli stali się obywatelami nowego państwa – Wielkiej Rumunii. „Zaczęła się dwudziestoośmioletnia era ciężkich rozterek wewnętrznych i walki z wynarodowieniem, zakończona repatriacją przeważającej części do ziemi ojczystej” – jak pisał Emil Biedrzycki w „Historii Polaków na Bukowinie”. Począwszy od 1922 r. władze rumuńskie rozpoczęły upaństwowienie i rumunizację szkolnictwa. W Pojanie Mikuli na przykład ograniczono nauczanie polskiego do jednej godziny tygodniowo. W 1925 r. weszła w życie ustawa o szkolnictwie prywatnym, dzięki której mogły powstawać polskie szkoły. Dzięki aktywności nauczyciela Józefa Kryżara w 1931 r. wybudowano w Pojanie nową polską szkołę.
W latach 30. XX w., szczególnie w Pojanie Mikuli, rozpoczął się polsko-słowacki spór co do narodowości mieszkańców. W latach 1937-1938 w Pojanie uczył słowacki nauczyciel z Czechosłowacji, doprowadzając do niepotrzebnego konfliktu pomiędzy częścią mieszkańców, który zażegnano po II wojnie światowej.
W 1937 r. wybudowano w Pojanie nowy Dom Polski z pokojami gościnnymi, świetlicą i stołówką. Powstał też basen kąpielowy przy drodze na Bobejkę. Pojana była wówczas najbardziej znaną w Polsce bukowińską wsią. Powstał plan turystycznego zagospodarowania Pojany i uczynienia z niej miejcowości letniskowej – „bukowińskiego Zakopanego”. W latach 1937-1939 odwiedziło Pojanę w celach wypoczynkowych wielu przedstawicieli polskiej inteligencji – nauczycieli, lekarzy, prawników, dziennikarzy. Mieszkańcy nazywali ich „lufciarzami” (od niem. luft – powietrze). Plany te jednak zniweczył wybuch II wojny światowej, który znowu przyniósł wielkie zmiany dla mieszkańców Pojany. W 1940 r., na wezwanie niemieckich władz wraz z proboszczem Kurtem Benschem wieś opuścili niemieccy mieszkańcy. Na ich miejsce sprowadzono grekokatolickich Rumunów, których nazywano „refugiați”, czyli uchodźcy.
Mężczyzn zmobilizowano, wielu z wojny nie wróciło, inni wrócili jako inwalidzi. W Pojanie pozostały praktycznie tylko kobiety, dzieci i starcy, zmagając się z niedostatkiem. W nocy z 30 kwietnia na 1 maja 1944 r. żołnierze niemieccy z pomocą oddziału rumuńskiego spalili całą Pojanę Mikuli. Mieszkańcy nie mieli czasu na ewakuację, uciekali do lasu właściwie jak stali, trafiając potem do krewnych w Terebleczach i Baniłowie. Rozalia Swancar ułożyła piosenkę o tych dramatycznych wydarzeniach, śpiewaną w Pojanie do dziś.
Wrócili dopiero w nocy z 4 na 5 stycznia 1945 r. do zgliszczy. Spłonęła prawie cała wieś, w tym szkoła, Dom Polski i kościół. Jednym z nielicznych budynków, jaki zachował się po pożarze, była domkowa kapliczka przy wjedździe do wsi z dwujęzycznym napisem: „Pracuj całe życie dla wieczności” , będąca do dziś świadectwem polsko-niemieckiej przeszłości Pojany. Powracający pojańczycy przeżyli zimę w skrajnie trudnych warunkach. Rozpoczął się dla nich okres odbudowywania domostw i gospodarstw. Po spaleniu wsi rumuńscy sąsiedzi „refugiați” już nie wrócili, a w ich miejsce w Pojanie zaczęli się osiedlać prawosławni Rumuni. Jednym z pierwszych odbudowanych domów była niewielka drewniana szkoła. Nabożeństwa odprawiano w kaplicy postawionej z resztek po karczmie. Dopiero po 15 latach odbudowano kościół. W tej trudnej sytuacji polscy mieszkańcy, do których dochodziły wieści o ziemiach odzyskanych w Polsce, zaczęli myśleć o wyjeździe do „starej ojczyzny”. Do repatriacji nakłaniał pojańczyków także ich nowy proboszcz ks. Walerian Zdanowicz. Z jego inicjatywy na Bukowinę przyjechała delegacja ambasady w Bukareszcie z konsulem Józefem Krzyżanowskim. Zjawili się wówczas w Pojanie także przedstawiciele władz czechosłowackich, namawiając mieszkańców do wyjazdu na Słowację. Niedługo potem rozpoczęła się kolejna migracja górali, w przypadku pojańczyków – do Polski i Czechosłowacji.
Od połowy 1945 do połowy 1950 r. Rumunię w ramach repatriacji do Polski opuściło ponad 9 tys. osób, w tym 4858 Polaków – obywateli rumuńskich, głównie z Bukowiny. Po 1956 r. miała miejsce kolejna akcja reemigracyjna. Pierwszy transport z pojańczykami do Polski z 18 rodzinami wyruszył 9 listopada 1946 r. W drugim, z 2 marca 1947 r., wyjechało 38 rodzin, w trzecim z 26 czerwca 1947 r. – również 38 rodzin, w czwartym – 6 rodzin, a w piątym – 15. W sumie z Pojany do Polski wyjechało ponad 100 rodzin, czyli ponad 450 osób. Reemigranci z Pojany Mikuli osiedlili się w Dobrocinie, Stoszynku, Olesznej, Gutwinowie, Zakrzówku w okolicach Dzierżoniowa na Dolnym Śląsku. W 1948 r. 127 osób przeniosło się do Piławy Dolnej i Dzierżoniowa. Do Czechosłowacji, w kwietniu 1947 r. wyjechało łącznie 68 rodzin (278 osób).
W okresie komunistycznym „władze robiły swoje, ale ludność Pojany była zbyt zahartowana, żeby się poddać. Mimo propagandy antykościelnej, ludzie do kościoła się garnęli, dzieci uczyły się języka polskiego. Władze wiele razy przymykały oko, a my żyliśmy, pamiętając o haśle: co cesarskie cesarzowi, a co boskie Bogu” – tak po latach podsumował ten czas Józef Iriszek – prezes miejscowego Stowarzyszenia Polaków od 1990 r. do dziś.
W latach 50. i 60. proboszczem w Pojanie był ks. Iosif Tălmăcel, który podczas swojej długiej posługi nauczył się porozumiewać z pojańskimi góralami. W Pojanie posługiwał także przyjeżdżający z Gura Humorului ks. Iosif Szurgot oraz inni księża w okresie, gdy wieś należała do parafii w Gura Humrorului czy Nowym Sołońcu. W latach 1989-2003 proboszczem był ks. Kazimierz Kotylewicz – bardzo zasłużony dla zachowania polskości na Bukowinie w okresie komunistycznym. Zastąpili go wykształceni w Polsce księża Marius Bucevschi i Alfons Zelionca. Od 2006 do 2020 r. proboszczem był ks. Gabriel Bucur, z którego inicjatywy powstał w dolnej części wsi nowy kościół pw. św. Jana Pawła II, konsekrowany w 2011 r. Obecnie proboszczem jest ks. Alin Cătălin Butnaru.
Nauka języka polskiego trwała w Pojanie praktycznie nieprzerwanie w okresie komunistycznym. Zaraz po wojnie uczyć polskiego zaczęła Anelia Świderska. Życie kulturalne animowała Eugenia Balak. W latach 70. na Uniwersytecie Jagiellońskim polonistykę ukończyła Anelia Volosciuc. Uczyła od 1978 do 2015 r. W 2009 r. starą szkołę w polskiej części wsi zastąpiła wybudowana z polskich funduszy Szkoła Podstawowa z Przedszkolem, nazwana w 2010 r. imieniem Krystyny Bochenek. Obecnie jest to jedyna szkoła z przedszkolem we wsi. Języka polskiego uczą obecnie miejscowa nauczycielka oraz skierowana z Polski przez Ośrodek Rozwoju Polskiej Edukacji za Granicą.
W okresie komunistycznym działał w Pojanie wybudowany przez władze Dom Kultury. Pozyskany w 2007 r. od gminy i wyremontowany przez Związek Polaków w Rumunii służy mieszkańcom od tamtej pory jako Dom Polski.
Po upadku komunizmu we wrześniu 1990 r. mieszkańcy powołali Stowarzyszenie Polaków w Pojanie Mikuli. Działa ono w ramach Związku Polaków w Rumunii. W związku z zaproszeniem do Jastrowia na Festiwal „Bukowińskie Spotkania” w roku 1990 powstała grupa śpiewaczo-taneczna, prezentująca miejscowy folkor. Mieszkańcy, choć wcześniej w sposób niezorganizowany, zawsze wyróżniali się zamiłowaniem do śpiewu. Tak powstał zespół górali polskich „Mała Pojana”, działający w początkowym okresie pod kierunkiem Józefa Iriszka i Michała Kucharka, a obecnie od wielu lat prowadzi go Agnieszka Polaczek. Zespół prezentuje głównie pieśni i tańce góralskie, a od niedawna także polskie tańce narodowe.
Elżbieta Wieruszewska-Calistru