W dniach 5-15 października br. w Aiud miał miejsce Międzyetniczny Obóz Sztuki Współczesnej. 34 artystów – malarzy, rzeźbiarzy, grafików i fotografików – reprezentujących 20 mniejszości narodowych i rumuńską większość wzięło udział w warsztatach twórczych odbywających się w ramach tego przedsięwzięcia.
Międzyetniczny Obóz Sztuki Współczesnejma na celu ukazanie wartości wieloetnicznego i wielokulturowego charakteru Rumunii w ramach przedsięwzięcia, u podstaw którego leży współpraca interkulturalna. „Promocja rumuńskiej sztuki współczesnej przez pryzmat mniejszości narodowych, reprezentowanych po raz pierwszy w ramach jednej prezentacji sztuk plastycznych, jest ważnym krokiem w kontekście kulturowym, ale także społecznym. Takie podejście do stosunków międzyetnicznych z artystycznego punktu widzenia pozwala na wzbogacenie życia kulturalnego w kraju dzięki prezentacji szerszej publiczności, miłośnikom sztuki prac reprezentujących różne kultury i tradycje, ale także powiązania między nimi” – wyjaśnił Ioan Hădărig, dyrektor artystyczny Fundacji Inter-Art z Aiud.
Związek Polaków w Rumunii reprezentował Bolek Majerik – poeta i rzeźbiarz z Pleszy. O Bolku można śmiało powiedzieć, że jego szczególna wrażliwość uczyniła go jednym z najbardziej znanych Polaków z rumuńskiej Bukowiny. Codziennie dom Bolka odwiedzają ci, którzy chcą zobaczyć jego warsztat, prace czy po prostu go poznać. Sam o sobie mówi, że nosi w sobie dwie ojczyzny: tę, w której żyje – Rumunię i tę, w której języku myśli, czyli Polskę. Aby dowiedzieć się czegoś więcej o nim samym i o jego udziale w obozie w Aiud, postanowiliśmy z nim porozmawiać.
Jaką pracę wykonałeś podczas warsztatów?
Stworzyłem rzeźbę w marmurze o wymiarach 45 x 20 cm. To anioł, a właściwie amorek. Przyszło mi na myśl dziecko, któremu dodałem skrzydła i w ten sposób powstał amorek. Zdjęcie rzeźby można zobaczyć na portalu Fundacji Inter-Art, która była organizatorem obozu.
Skąd pomysł, inspiracja? Dlaczego wybrałeś „dziecko”?
Inspiracja… my, artyści mamy kłopot z inspiracją. To „dama”, która przychodzi, kiedy chce i odchodzi kiedy chce! Byłem niedawno w Grecji z wizytą u siostry i nawet tam byłem w stresie z powodu obozu, myślałem o modelu. Na pięć dni przed obozem wciąż nie wiedziałem co zrobię! Aż tu w niedzielę byłem na odpuście w Câmpulung Moldovenesc, a po mszy poszedłem do centrum miasta. Nagle usłyszałem nerwowy krzyk dziecka, które nie godzi się na cały ten świat. Krzyk był tak głośny, że słychać go było na całym placu. Gdy szedłem w stronę kawiarni, wyobraź sobie, to było jak jakiś boski znak, dziecko do mnie podeszło. Mówiło „nie” swojej mamie, mówiło „nie” swojemu tacie i bratu, a o mnie się oparło, stojąc z palcem w buzi i… uspokoiło się… tak po prostu. I wtedy właśnie powiedziałem sobie… dziecko… właśnie dziecko będzie moim modelem. Będzie moją muzą! I poszedłem za tym pomysłem, żeby wyrzeźbić dziecko… Kiedy dostałem blok marmuru podczas warsztatów, wyrzeźbiłem dziecko i dodałem mu skrzydła.
Czy masz swój ulubiony materiał?
Marmur jest królową kamieni, moment uderzenia dłutem jest jak piękna symfonia. Nawet jeśli mam słuchawki na uszach, to słyszę to, dźwięczy pięknie. Ale że jestem zadziorną duszą, no powiedzmy takąbardziej staroświecką, łatwiej mi się pracuje w piaskowcu. Piaskowiec to drobnoziarnista skała osadowa, a marmur jest jak subletna pani, w rękawiczkach, krzyczy, wymaga… jest najdelikatniejszym z kamieni. Dusza dziecka, którą chciałem oddać w swojej rzeźbie, była właśnie z marmuru.
Co czułeś po ukończeniu swojej rzeźby? Czy udało ci się oddać w niej to „dziecko”?
Tak, dziecko udało mi się oddać dokładnie tak, jak chciałem. Niestety, materia mnie ograniczała, bo miałem do dyspozycji blok marmuru o wymiarach jedynie 45 x 20 cm i chcąc wydobyć z niego maksymalnie dużo, wyrzeźbiłem dziecko nieco zdeformowane. Twarz wyszła idealnie, ale aby zmieścić się w materiale, musiałem zdeformować ciało, jedno ramię jest wyżej, drugie niżej. Mój stan ducha aktualnie odpowiada anatomii tego dziecka, ponieważ od pewnego czasu przyżywałem rozczarowanie w miłości i odczuwałem smutek, a moje dziecko też jest trochę smutne.
Jak twoja wystawiona praca została przyjęta przez przez organizatorów?
Moja rzeźba się podobała, przede wszystkim paniom, które uczestniczyły w obozie. Proszę sobie wyobrazić, że my, mężczyźni byliśmy w mniejszości, było nas nie więcej niż pięciu, w porównaniu z 25 kobietami. Matematycznie jeden mężczyzna przypadał na pięć kobiet, uwaga pań była więc skierowana na nas, a zwłaszcza na nasze prace. Aby wykonać swoją rzeźbę, musiałem użyć całej swojej czułości, łagodności, a przecież Bolek Majerik to wojownik, rzeźbiący hospodarów i postacie historyczne. To drugie dziecko, jakie wyrzeźbiłem. Wcześniej wyrzeźbiłem dziecko w Akademii Sztuk Pięknych, była to dziewczynka, w marmurze, a teraz był to chłopiec, amorek, trochę smutny z powodu moich zawodów miłosnych. Faktem jest, że mojego amorka podziwiały wszystkie panie uczestniczące w obozie. Większość z nich to malarki, codziennie przechodziły obok naszego warsztatu, żeby zmieniać wodę i nie mogły się powstrzymać, żeby nie wejść i nie zakrzyknąć: „Bobas, bobas! Jaki piękny bobas!”. Ciekawie było pod koniec obozu, podczas wystawy, bo zauważyłem, że wiele z nich zainspirowałem i wyobraziły mojego amorka na swoich obrazach!
Czy wśród uczestników obozu byli też inni rzeźbiarze?
Niestety, było niewielu rzeźbiarzy. Poznałem ukraińskiego rzeźbiarza Gheorghe Munteanu, niesamowity, nawet publicznie przyznałem, że jest moim nauczycielem. Wyrzeźbił trzy prace. Ja pracowałem jedynie w drewnie, piaskowcu i marmurze, a on pracował w bardziej różnorodnych materiałach, więc uczyłem się od niego. Ciekawe jest to, że zainspirowaliśmy samego organizatora, Ștefana Baloga, który w trakcie obozu sam także wykonał rzeźbę w kamieniu. Pewnego razu powiedział do mnie: „Bolek, jak bardzo na was czekałem! Chciałem mieć dwóch kamieniarzy, i zjawiliście się wy!”. Wykonano trzy rzeźby podczas obozu, reszta uczestników to byli malarze, graficy, dwóch bardzo dobrych fotografików.
Jakie masz plany na przyszłość? Pracujesz nad czymś konkretnym?
Aktualnie pracuję nad pomnikiem Jana Pawła II, którego nie mogę dokończyć od dwóch i pół roku. Uważam go za swoją pracę dyplomową, pierwszą moją pracę stojącą w miejscu publicznym. Jest dla mnie egzaminem mojego życia jako artysty, jako rzeźbiarza, i dziękuję księdzu Gabrielowi Bucurowi, że mnie chwycił i przekonał do tej rzeźby. To najnowsza rzeźba w kamieniu w województwie Suczawa w ostatnich latach. Pracuję teraz także nad rzeźbą Matki Boskiej Fatimskiej, myślę, że za jakiś miesiąc ją skończę. W przyszłym roku przypada stulecie objawień fatimskich. Rzeźba stanie na cokole wysokim na 2,80 m plus jeszcze 2 m, a wszyscy wiemy, że papież Jan Paweł II znajduje się pod opieką Matki Boskiej, więc wówczas pomnik w Pojanie Mikuli będzie już kompletny i będziemy mogli świętować stulecie najbardziej znanych cudów, jakie zdarzyły się na świecie.
Czujesz się spełniony jako artysta? Czego najbardziej pragniesz?
Jako artysta czuję się spełniony! Doszedłem do tego punktu, że wiem, czego chcę, znam siebie i lubię spędzać ze sobą czas. Co się tyczy rzeźby, myślę że mogę się uważać za dobrego rzemieślnika, znam swoje rzemiosło i jestem zadowolony ze swojego artystycznego rozwoju. Od 30 lat wierzę w rzeźbę, czyli od 30 lat „gryzę” kamień, drewno i wszystko inne, w czym można rzeźbić. Chociaż ludzie mnie krytykują, że wciąż nie założyłem rodziny. Ale życie jest krótkie, uważam za ważne to, że najwięcej czasu przeżywam sam ze sobą i że jestem zadowolowy w duszy i mogę sobie spojrzeć w lustro. Ten rok był dla Bolka Majerika szczytowym, bardzo dużo pracowałem, ale pracowałem z pasją. Mam swoje życie, mam swój świat, nie boję się samotności! Ci, którzy spieszą się w miłości, mylą się, bo kochana osoba dana ci jest jak dar od Boga, tylko On wie, co robi i po co to robi, ja na Nim polegam! Mogę zdradzić, że po sześciu latach znów zacząłem pisać wiersze, znowu mam natchnienie, co sprawia, że jestem bardzo szczęśliwy!
Czy chciałbyś coś przekazać organizatorom obozu albo komukolwiek za pośrednictwem tego wywiadu?
Chciałbym podziękować Ștefanowi Balogowi, organizatorowi obozu za tę okazję i honor!Zjechaliśmy się wszyscy z całego kraju, różnych „maści”. 14 grudnia prace wykonane podczas obozu zostaną wystawione w Pałacu Cotroceni, żeby mógł je zobaczyć prezydent Klaus Iohannis. Chciałbym także podziękować prezesowi Związku Polaków w Rumunii, Gerwazemu Longherowi, który mnie zawsze wspierał, zarówno jako człowieka, jak i twórcę i umożliwiał udział w różnych przedsięwzięciach organizowanych dla nas, artystów.
Tłum. Elżbieta Wieruszewska-Calistru